piątek, 23 września 2016

Uzgodnienia i konsultacje publiczne do projektu nr UD75 - wstępny ogląd

Wczoraj (czyli dnia 22 września 2016 r.) zauważyłem pojawianie się na stronie internetowej odnośnego projektu (oznaczonego numerem UD75) uwag w ramach "konsultacji publicznych"; dziś pojawiły się liczne kolejne uwagi w tej kategorii oraz sporo uwag z zakresu "uzgodnień międzyresortowych".

Lektura oraz spokojne rozważenie argumentów wymagają czasu. Dziś możliwy jest wstępny ogląd dostępnych uwag.

Zacytujmy - zwłaszcza w kontekście licznych problemów z przyznawaniem i dzieleniem gruntów w miastach i na osiedlach - przedostatni (znajdujący się na 4 stronie dokumentu) akapit z uwag Krajowej Rady Sądownictwa:
Krajowa Rada Sądownictwa podkreśla, że dla zachowania podstawowego celu ustawy konieczne jest odniesienie się do części nieruchomości gruntowej oddanej w wieczyste użytkowanie, a nie znajdującej się bezpośrednio pod budynkiem, garażami czy miejscami parkingowymi. Projekt zakłada dużej skali wywłaszczenie, przy czym dla konstytucyjnie legitymowanego celu, wskazywanego przez projektodawcę art. 75 Konstytucji, ważne jest precyzyjne wyznaczenie granic nieruchomości gruntowej podlegającej przekształceniu. Projekt w tym zakresie wymaga uzupełnienia np. o procedurę wyznaczania granic odpowiedniej części nieruchomości gruntowej oddanej w wieczyste użytkowanie, której miałoby dotyczyć wydawane zaświadczenie.
Od wyżej wzmiankowanych uwag Krajowej Rady Sądownictwa znacznie odbiegają uwagi Krajowej Rady Spółdzielczej, w których owa Rada postuluje rozszerzenie zakresu projektowanej regulacji ustawowej oraz zupełnie pomija potrzebę podziału gruntów w związku z planowanymi przekształceniami.

Długie (bo kilkunastostronicowe) są uwagi Stowarzyszenia Notariuszy RP. Zacytujmy wybrane frgmenty uzasadnienia:
Zdaniem ZGSNRP opiniowany projekt obarczony jest wieloma błędami nie tylko terminologicznymi, które łatwo jest usunąć, ale przede wszystkim błędami natury prawnej, których poprawienie wymaga przeredagowania całego tekstu. /druga strona uchwały, trzecia strona dokumentu w pliku PDF/
Po drugie - rozwiązaniem, które budzi kontrowersje i obawy o jego konstytucyjność jest odjęcie własności jednym i przyznanie tej własności drugim stwierdzane zaświadczeniem, co stanowi nowość w praktyce legislacyjnej. Warto wspomnieć, że nawet dekret PKWN i przepisy wydawane w jego wykonaniu, a także późniejsze przepisy ustawy o uregulowaniu własności gospodarstw rolnych z 1971 roku, przewidujące nabycie własności z mocy prawa, stwierdzały to nabycie bądź to przez decyzje administracyjne potwierdzające - po wyczerpaniu przez uprawnionego określonej procedury - Akty Nadania, bądź poprzez Akty Własności Ziemi wydawane w formie decyzji administracyjnych, od których przewidziana była droga odwoławcza. /trzecia strona uchwały, czwarta strona dokumentu w pliku PDF/
Moje uwagi również zostały opublikowane. Zdaję sobie sprawę z ich niedoskonałości - chodzi o wersję roboczą, którą uzewnętrzniłem na określonym etapie przygotowywania tekstu (w formie komentarza do wybranych przepisów projektu). Za właściwe uznałem wysłanie do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa tej wersji, którą dnia 12 września 2016 r, przekazałem osobiście panu doktorowi Krzysztofowi Żukowi (Prezydentowi Lublina) - wersję tę wczoraj (to jest dnia 22 września 2012 r.) wręczyłem osobiście panu doktorowi habilitowanemu Przemysławowi Czarnkowi (Wojewodzie Lubelskiemu), który przyjął grupę mieszkańców Lublina z osiedla Nałkowskich. Pan Wojewoda wyraził zainteresowanie sprawą, co być może przyczyni się do zajęcia bardziej kompleksowego stanowiska, niż uwagi Lubleskiego Urzędu Wojewódzkiego do odnośnego projektu (w tym stanowisku, między innymi, zaproponowano, by projektowana ustawa weszła w życie dnia 1 stycznia 2018 r,).

czwartek, 15 września 2016

Przekształcenie we własność, czy kompromitacja projektodawców?

Niżej zawarta jest treść wysłanego dziś przeze mnie listu elektronicznego do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa - listu, do którego załączyłem ponownie wysyłany do tegoż ministerstwa plik z mym komentarzem do wybranych przepisów tekstu oznaczonego jako projekt legislacyjny nr UD75.

_________________________________________________________________________________
Lublin, dnia 15 września 2016 r.

Do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa


Szanowni Państwo,

Przesyłam ponownie (na wszelki) wypadek swe uwagi (w formie komentarza do części przepisów) do projektu legislacyjnego nr UD75; poprzednio ten sam plik wysłałem w ostatni poniedziałek (to jest dnia 12 września 2016 r.), między innymi, na adres poczty elektronicznej Sekretariatu Pana Ministra Andrzeja Adamczyka.

Ogólnie rzecz biorąc,
* Treść w plikach oznaczonych jako odnośny projekt ustawy jest tak bardzo niskiej jakości, że zastanawiam się, czy jakikolwiek urzędnik (zwłaszcza z wykształceniem prawniczym) mógł coś takiego zaproponować lub zaakceptować - bez narażenia się na publiczną kompromitację. Moim skromnym zdaniem, w grę może wchodzić skutek jakiegoś nieuprawnionego działania, wskutek którego doszło do wstawienia bez upoważnienia plików z udostępnioną treścią - proponuję to sprawdzić.

* Mylenie liczb (pojedynczej / mnogiej), chęć przekształcenia prawa rzeczowego w Polsce nie znanego we współwłasność (choć współwłasność to przejaw własności, a nie odrębne prawo rzeczowe), używanie określenia "współwłasność" w przypadku wyodrębnienia jednego lokalu, uzasadnienie poważnie odbiegające od samego projektu (jakby wcześniej przygotowane, choć przy projekcie "majstrowano" później) - to jawne przejawy dramatycznie niskiego poziomu tekstu, który ośmielono się nazwać "projektem ustawy" oraz publicznie zaprezentować.

Treść tego listu (wraz z załącznikiem) zamierzam zamieścić na stronach interenetowych pod tytułem "Ratujmy Grunty ( http://ratujmy-grunty.blogspot.com ).

Z wyrazami szacunku,
Janusz Polanowski

niedziela, 11 września 2016

Dwa konkretne pytania do Wojewody Lubelskiego

Skorzystałem dziś (dnia 11 września 2016 r.) z wywieszonego przed jednym z lubelskich kościołów zaproszenia na spotkanie z Wojewodą Lubelskim - panem Przemysławem Czarnkiem; rozpoczęte niedługo po godzinie czternastej spotkanie (zorganizowane przez Katolickie Stowarzyszenie Emerytów i Rencistów) miało miejsce w Sali Franciszkańskiej przy lubelskim Klasztorze OO. Kapucynów (Krakowskie Przedmieście).

W trakcie dyskusji zadałem Panu Wojewodzie dwa konkretne pytania, wiążące się z problemem terytorialnego dominowania Spółdzielni Mieszkaniowej im. W. Z. Nałkowskich na lubelskim osiedlu Nałkowskich. Oto te pytania:

1. Ile w Województwie Lubelskim lokali, gdzie organizuje się komisje wyborcze, pozbawionych jest dostępu do drogi publicznej?

2. Co do tej pory Pełnomocnik Wojewody Lubelskiego do spraw Rodziny (pan Tomasz Pitucha) zrobił dla rodzin, od których SM Nałkowskich zażądała pieniędzy za chodzenie po Bożym świecie (a pan Tomasz Pitucha jest członkiem Rady Nadzorczej SM im. W. Z. Nałkowskich w Lublinie)?

__________________________

Oto relacja (z odnośnej części dyskusji):

Na początku swej wypowiedzi zapytałem Pana Wojewodę, ile miejsc, w których urządza się lokale wyborcze na obszarze Wojwództwa Lubelskiego, jest pozbawionych dostępu do drogi publicznej - na lubelskim os. Nałkowskich chodzi przynajmniej o dwa przedszkola miejskie.
Wojewoda Lubelski (pan Przemysław Czarnek) przejawiał zdziwienie, gdy publicznie powiedziałem w jego obecności o tym, że jego Pełnomocnik do spraw Rodziny jest członkiem Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej im. W. Z. Nałkowskich w Lublinie; wspomniałem także o tym, że o żądaniach owej Spółdzielni pod adresem kilku Wspólnot Mieszkaniowych na osiedlu (łącznie zażądano ponad miliona złotych za chodzenie po Bożym świecie) miałem zaszczyt poinformować osobiście pana Bartosza Marczuka (Wiceministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej).
Pan Wojewoda (próbując bronić swego Pełnomocnika) przyznał publicznie, że ów pan Tomasz Pitucha stał się pełnomocnikiem z klucza politycznego (zajmuje stanowisko szefa klubu radnych PiS w lubelskiej Radzie Miasta).
Zapytałem Pana Wojewodę o to, co konkretnie jego Pełnomocnik do spraw Rodziny zrobił dla rodzin, od których pieniędzy za chodzenie po Polsce domaga się SM Nałkowskich, w której radzie nadzorczej jest ten sam pan pełnomocnik.
Podkreśliłem, że pan doktor Krzysztof Żuk (Prezydent Lublina) wspiera mieszkańców, od których pieniędzy za chodzenie po Bożyn świecie (np. za bawienie się dzieci na placach zabaw) zażądała SM Nałkowskich. Odczułem wyraźne zaskoczenie wielu obecnych (w tym Pana Wojewody) tą informacją.
Dodaję, że obecny na spotkaniu jeden z lubelskich radnych Platformy Obywatelskiej głośno pochwalił pana Tomasza Pituchę (jako radnego).
Staram się mieć nadzieję, że Pan Wojewoda (przejawiający wyrażne zaskoczenie przedstawionymi mu dziś przeze mnie informacjami) wyjaśni sytuację oraz wyciągnie z niej wnioski także w ramach prowadzonego w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim przeglądu kadr ("audycie kadrowym").
__________________________
Nagranie zawiera fragment wystąpienia pana wojewody Przemysława Czarnka - głównie o tematyce ogólnopolskiej:

piątek, 9 września 2016

Najgłupsze prawa świata - Nejhloupější zákony světa

Odnoszę wrażenie, że omawiany na tych stronach knot prawny (oficjalnie projekt nr UD75) to przejaw chęci trafienia na stronice książki pod tytułem Najgłupsze prawa świata (według czeskiego wydania: Nejhloupější zákony světa).

Oto przykład (zamieszczony na stronach księgarni internetowej):
- Ve Francii je nezákonné parkovat nebo přistávat s létajícím talířem ve vinohradech.
- We Francji niezgodne z prawem jest parkowanie lub zatrzymywanie się latającym talerzem
w winnicach.


Gdzie zatrzyma się lub zostanie zatrzymany (i przez kogo) ten,
kto stoi za odnośnym knotem prawny?

czwartek, 8 września 2016

Komisarz w każdej gminie, komisarz w każdym powiecie - na rok przed wyborami samorządowymi?

Duch przewrotności patronuje omawianemu knotowi prawnemu, który ministerialni urzędnicy mieli czelność nazwać "projektem ustawy".

Ludność urabia się twierdzeniami, jakoby chodziło o ochronę przed wzrostem opłat za użytkowanie wieczyste - zwłaszcza opłat znacznych. W cieniu pozostawia się "przyklepywanie" garowania polskiego terytorium przez spółdzielczych bonzów oraz fatalnych podziałów nieruchomości. Co więcej, poprzez tegoż knota prawnego może zostać wprowadzony "koń trojański" do samorządów terytorialnych różnych szczebli.

"Diabeł tkwi w szczegółach", więc przyjrzyjmy się szczegółom.


Artykuł 2 ustęp 2 tego czegoś (nazwanego "projektem ustawy") brzmi:

2. Organ, o którym mowa w ust. 1, zwany dalej „właściwym organem” wydaje zaświadczenie z urzędu nie później niż w terminie 6  miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy lub na wniosek uprawnionego w terminie 14 dni od dnia jego wpływu.


Z kolei, dotyczący "opłaty przekształceniowej" artykuł 12 tego knota prawnego ma treść:

Opłatę, o której mowa w art. 3, należną za rok 2017 wnosi się w terminie do dnia 31 października 2017 r.


Prawdopodobne skutki:
* Gminy (w tym duże miasta) oraz powiaty będą miały dużo więcej obowiązków w pierwszym półroczu 2017 r, w związku z obowiązkiem wydawania "papierów na własność" (czyli zaświadczeń).
* W związku z takimi obowiązkami trzeba będzie zatrudniać dodatkowych urzędników, wypłacać wynagrodzenie za pracę w nadgodzinach lub kierować z innych "działów" urzędników do wypisywania "papierów na własność".
* Zaświadczenia (czyli "papiery na własność") mogą być różnej jakości - być może nawet marnej; zwłaszcza w przypadku nadmiernego obciążania pracowników obowiązkami lub kierowania do takich zadań osób bez właściwego przeszkolenia i praktyki merytorycznej.
* Opóźnione może zostać rozpatrywanie różnych spraw administracyjnych, a samo powiadamianie stron o wydłużonym terminie załatwiania spraw będzie wiązało się z wydatkami (np. na: druk i wysyłanie korespondencji urzędowej).
* Można sobie tylko wyobrazić, co się będzie działo w sądowych wydziałach ksiąg wieczystych.
* Spowolnieniu mogą ulec realizacja inwestycji publicznych, zwłaszcza związanych z wywłaszczeniami dotyczącymi nieruchomości, których tyczyć się ma odnośne przekształcenie praw majątkowych.
* Gminy i powiaty będą miały więcej obowiązków i wydatków, ale część ich należności (to jest "opłata przekształceniowa") w 2017 roku stanie się wymagalna o około 7 miesięcy później, niż zazwyczaj wymagalna jest opłata za użytkowanie wieczyste.
* Zmian mogą wymagać budżety wielu gmin i powiatów, jeżeli we wcześniej opracowanych budżetach przeoczy się okoliczności związane z omawianym knotem prawnym.
* Może powstać chaos organizacyjny, kompetencyjny oraz problemy finansowe - być może nawet skutkujące problemami z wypłacaniem wynagrodzeń pracownikom samorządowym oraz różnego rodzaju zasiłków (np. z programu "500+" ) i innych świadczeń (np. "zasiłków klęskowych").

Hipoteza:
W ilu gminach i powiatach zostaną wywołane sytuacje równoznaczne z przesłankami ustanowienia komisarza rządowego oraz w ilu gminach i powiatach dojdzie do ustanowienia takowego komistarza - i to na około rok przez kolejnymi wyborami samorządowymi?

środa, 7 września 2016

"Kołchozowe" wspólnoty mieszkaniowe, "papierowi właściciele" oraz faktyczni "panowie i władcy"

Omawiany na tych stronach projekt ustawowy (a właściwie knot prawny) przewiduje utrzymanie problemów, które występują we wspólnotach mieszkaniowych. Widać to szczególnie wyraźnie na przykładzie nieruchomości gruntowych, na których znajduje się więcej niż jeden budynek - np. zdarzają się wspólnoty mieszkaniowe obejmujęce przynajmniej dwa bloki mieszkalne.

Oto przykład takiej nieruchomości - rejon ulic: Mickiewicza i Potockiej (zapewne dobrzez znany panu posłowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, jako rodowitemu warszawiakowi):

Jak widać, przedmiotem analizy jest duża działka o powierzchni ponad 5 hektarów, na której znjajdują się 4 duże bloki mieszkalne (widok street view).

Na tym przykładzie można ukazać problem z udziałami - zarówno w prawie własności, jak i w użytkowaniu wieczystym; podobna sytuacja dotyczy (wskazanych w pierwszym wpisie) działek w Lublinie: przy ul. Nałkowskich (3 bloki, w tym przy ul. Nałkowskich 100) oraz Samsonowicza 29 i 33 (dwa wieżowce na jednej działce). Tu (czyli w na odnośnej nieruchomości w Warszawie) są aż cztery wielopiętrowe bloko mieszkalne na jednej nieruchomości.

Na tak zwany zdrowy rozsądek udziały w nieruchomościach wspólnych odpowiadać powinny stosunkowi powierzchni lokalu do łącznej powierzchni budynku (np. bloku mieszkalnego). Niestety, część wspólnot mieszkaniowych obejmuje przynajmniej dwa budynki; w takich przypadkach każdy z tych budynków stanowi część wspólną nieruchomości (zgodnie z art. 47 i art. 48 KC) albo odrębny od gruntu przedmiot własności w przypadku użytkowania wieczystego (zgodnie z art. 235 KC) - gdyby upubliczniony knot prawny wszedł w życie, to chodziłoby o części składowe nieruchomości (gruntowej). Takie sytuacje dotyczą różnych wspólnot mieszkaniowych - w tym: "pospółdzielczych" oraz powstałych na bazie budynków wzniesionych "w systemie deweloperskim".

Praktyka pokazuje, że w takich wspólnotach mieszkaniowych właściciele poszczególnych lokali mają mało do powiedzenia. Może dochodzić np. do takich sytuacji, że właściciele lokali w jednym z budynków blokują określone prace (np. doprowadzenie określonej instalacji) do drugiego budynku w ramach tej samej wspólnoty mieszkaniowej - bo mają większość i ich zdanie może zostać przezwyciężone orzeczeniem sądu (w rzeczywiście dużych wspólnotach mieszkaniowych sprawy sądowe są trudne organizacyjnie, chociażby z uwagi na potrzebę dostarczania pism w odpowiedniej liczbie egzemplarzy).

Zacytujmy artykuł 3 ustęp 3 Ustawy o własności lokali:

Udział właściciela lokalu wyodrębnionego w nieruchomości wspólnej odpowiada stosunkowi powierzchni użytkowej lokalu wraz z powierzchnią pomieszczeń przynależnych do łącznej powierzchni użytkowej wszystkich lokali wraz z pomieszczeniami do nich przynależnymi. Udział właściciela samodzielnych lokali niewyodrębnionych w nieruchomości wspólnej odpowiada stosunkowi powierzchni użytkowej tych lokali wraz z powierzchnią pomieszczeń przynależnych do łącznej powierzchni użytkowej wszystkich lokali wraz z pomieszczeniami do nich przynależnymi.


Oto art. 1 ustęp 3 projektowanej ustawy "przekształceniowej" (projekt nr UD75):

Wysokość udziałów we współużytkowaniu wieczystym gruntów odpowiada wysokości udziałów we współwłasności tych gruntów.

Sama wykładnia (zwłaszcza językowa) wskazuje na to, że autor tego przepisu zwyczajnie bredzi. Jeżeli wysokość udziałów we współużytkowaniu wieczystym ma rzeczywiście odpowiadać wysokości udziałów we współwłasności tych gruntów, to rozsądek podpowiada, że autor tej wypowiedzi dąży do przekształcenia współwłasności we współużytkowanie wieczyste. Ale przecież deklaruje się (i to w tym samym projektowanym artykule 1), że ma dojść do przekształcenia (współ)użytkowania wieczystego we (współ)własność. Skoro wpierw jest (współ)użytkowanie wieczyste, a potem ma być (współ)własność, to udziały we współwłasności powinny być odpowiednikami udziałów we współużytkowaniu wieczystym (podlegającym przekształceniu). Jak coś późniejszego (i to jedynie postulowanego lub potencjalnego) ma być punktem odniesienia dla wcześniejszego stanu prawnego???

Choć to może wydać się absurdalne, niekiedy suma udziałów w nieruchomości wspólnej odbiega od 1. Ustawodawca o tym wie, czego dowodem jest art. 23 ustęp 2a Ustawy o własności lokali, stanowiący:

Jeżeli suma udziałów w nieruchomości wspólnej nie jest równa 1 albo większość udziałów należy do jednego właściciela bądź gdy obydwa te warunki spełnione są łącznie, głosowanie według zasady, że na każdego właściciela przypada jeden głos, wprowadza się na każde żądanie właścicieli lokali posiadających łącznie co najmniej 1/5 udziałów w nieruchomości wspólnej.

Projektowanie nowej ustawy to doskonała okazja, by położyć kres sytuacjom, w których suma udziałów w nieruchomości wspólnej nie jest równa jeden. Wystarczyłoby w takich sytuacjach z mocy prawa prowadzić postępowania administracyjne w celu uzdrowienia sytuacji. Po co ją uzdrawiać? Przede wszystkim, z uwagi na dobro i słuszne interesy właścicieli lokali. Jednak duże znaczenie może mieć także interes publiczny. Kto będzie płacił podatek od nieruchomości, opłatę za użytkowanie wieczyste alno nową opłatę przekształceniową od "brakujących udziałów" (np. w przypadku, gdy suma udziałów w nieruchomości wspólnej wynosi 985/1000)? Z jakiej przyczyny gminy mają otrzymywać "ponadwymiarowy" podatek, jeżeli suma udziałów w nieruchomości wspólnej przeważa "jedynkę" (np. 10057/10000)?

Przewidziano dalsze istnienie wspólnot mieszkaniowych "kołchozowych" - czyli składających się z więcej niż jednego budynku (z wyodrębnionymi nieruchomościami lokalowymi lub lokalami). Z jakich przyczyn? W jakim celu? Czyżby po to, by spółdzielnie mieszkaniowe nadal mogły kierować sprawami masy wspólnot mieszkaniowych, które powstały na bazie budynków spółdzielczych? Czyżby chodziło o dalsze utrzymanie niby prowizorycznych przepisów Ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, które pozwalają na "rządzenie się" spółdzielni mieszkaniowych w "pospółdzielczych" wspólnotach mieszkaniowych? Czy godziłoby się władzom państwowym (w tym Ministrowi Infrstruktury i Budownictwa) faworyzować spółdzielczych bonzów - a więc dyskryminowć ludzi, który mają się stać się "papierowymi właścicielami" (na podstawie "zaświadczenia", a nie na podstawie aktu władczego władz publicznych).

Widzimy, że faktycznie ma zostać po staremu - ludziom wmówi się, że mają własność ("na papierku"), a rzeczywiście z reguły rządzić będą nadal spółdzielczy bonzowie. Będą więc (nadal) "właściciele papierowi" (zobowiązani do ponoszenia kosztów) oraz rzeczywiście "panowie i władcy" (często spółdzielczy bonzowie), którym będą podlegać "papierowi właściciele".

Projektodawcy - kimkolwiek są - tym projektem okazali pogardę polskim obywatelom, których traktuje się jak "dzikusów", których można otumanić tandetnymi świecidełkami. Rolę świecidełek pełni zapowiedź chronienia ludzi przed dalszymi (zwłaszcza znacznymi) podwyżkami opłat za użytkowanie wieczyste - dla realizacji tego celu wystarczyłaby krótka ustawa (nawet składająca się z dwóch artykułów). Na dokładkę (aby otumanić "ciemnego luda") dorzuca się własność - faktycznie "papierową własność". Bo czyż w cywilizowanym świecie ktokolwiek poważnie będzie traktował własność przyznawaną na podstawie zaświadczenia - a nie na podstawie aktu władczego (np. decyzji administracyjnej)? Jednego dnia zaświadczenie "dadzą" - a kiedy indziej zaświadczenie "anulują".

wtorek, 6 września 2016

Przyklepywanie ogólnopolskiej afery gruntowej projektem ustawy resortu pana ministra Andrzeja Adamczyka

Tytułem tej wypowiedzi jest temat listu elektronicznego, który wysłałem dziś do pana redaktora Jerzego Domańskiego (Redaktora Naczelnego Tygodnika "Przegląd"). List ten został wysłany do wiadomości sporej liczby osób i instytucji - w tym na adres sekretariatu pana ministra Andrzeja Adamczyka (ponieważ staram się działać jawnie, w przeciwieństwie do licznych lobbystów lub zwaniaków).

W poniższym liście przedstawione są problemy związane z omawianym na tych stronach knotem prawnym (który ośmielono się nazwać "projektem ustawy") oraz wybrane konteksty lubelskie (związane z żądaniami Spółdzielni Mieszkaniowej im. W. Z. Nałkowskich w Lublinie pod adresem kilku wspólnot osiedlowych).

__________________________________


Szanowny Panie Redaktorze

Ośmielam się (za radą Sekretariatu Redakcji "Przeglądu") nie tylko wskazać (zamilczaną przez media prawicowe) próbę "przyklepania" ogólnopolskiej afery gruntowej przez Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa przy pomocy knota prawnego zwanego projektem ustawy (nr UD75 <http://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12288711> ), ale także przypomnieć wcześniej sygnalizowany problem z gruntami i żądaniam SM Nałkowskich pieniędzy (w skali osiedla około miliona złotych) za chodzenie po Bożym świecie ludzi z kilku budynków Wspólnot Mieszkaniowych (a budynki te nigdy nie były w zasobach owej spółdzielni),
Mamy nadzieję, że uda się zapewnić naszym kilku Wspólnotom Mieszkaniowym dostęp do drogi publicznej dzięku wsparciu i determinacji pana doktora Krzysztofa Żuka (Prezydenta Lublina), który bardzo zaangażował się w ochronę mieszkańców, od których haraczu zażądała spółdzielcza "wierchuszka" - a wśród członków rady nadzorczej SM Nałkowskich <http://smnalkowskich.lublin.pl/index.php?smnalkowskich=rada_nadzorcza> jest dwóch miejskich radnych Prawa i Sprawiedliwości <http://lublin.eu/rada-miasta/radni-rady-miasta-lublin-vii-kadencja/kluby-radnych-rm-lublin/klub-radnych-prawa-i-sprawiedliwosci/>: pan Tomasz Pitucha <http://lublin.eu/rada-miasta/radni-rady-miasta-lublin-vii-kadencja/tomasz-pitucha,9264,w.html> (od kilku miesięcy także pełnomocnik Wojewody Lubelskiego do spraw rodziny) oraz pan Piotr Popiel <http://lublin.eu/rada-miasta/radni-rady-miasta-lublin-vii-kadencja/piotr-popiel,9265,w.html>, który, między innymi, wystarał się o to, by Miasto Lublin zaainwestowało w znajdujący się w użytkowaniu wieczystym na rzecz "jego spółdzielni" poprzez budowę pochylni dla wózków, chociaż w odległości około 50 metrów znajduje się od lat zjazd dla wózków (doskonale widoczny na mapie <https://www.google.pl/maps/@51.2063812,22.5458463,335a,20y,41.59t/data=!3m1!1e3?hl=pl>). Oświadczenia majątkowe pana Tomasza Pituchy oraz w/w pochylnia to tematy na ewentualne odrębne opracowania.
Naszymi problemami zajmowało się kilka redakcji (np. "Kurier Lubelski", "Gazeta Wyborcza" w Lublinie, "Nowy Tydzień", TVP), w tym wyemitowano na żywo (dnia 3 września 2015 r.) audycję p.t. "To jest temat":


Sprawa (a właściwie afera) ma skalę ogólnopolską - zaś rozdmuchiwanie w mediach "afery warszawskiej" może być przejawem manipulacji w celu odwrócenia uwagi od próby "przyklepania" ogólnopolskiego garowania gruntów publicznych (głównie przez spółdzielnie mieszkaniowe); o możliwej manipulacji medialnej wspomniałem w poprzedni poniedziałek panu wiceministrowi Bartoszowi Mrczukowi - który nie tylko był uprzejmy nas (2 osoby) przyjąć, ale także wysłuchał przedstawionej argumentacji (między innymi, chodziło o zwrócenie uwagi na to, że pieniądze ze świadczenia "500+", z rent, emerytury i zasiłków mogą być wydawane na haracze za chodzenie po Bożym świecie).
W Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa przygotowano Projekt ustawy o przekształceniu współużytkowania wieczystego gruntów zabudowanych na cele mieszkaniowe we współwłasność gruntów <http://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12288711>:


Projekt ten skierowano na strony internetowe Rządowego Centrum Legislacji, choć wcześniej (w piśmie z dnia 29 lipc 2016 r.) Departament Gospoodarowania Nieruchomościami zwrócił się do Urzędu Miasta Lublin o przedstawienie informacji, które miały być uwzględniane w procesie legislacyjnym (pismo z Ministerstwa przedstawiłem Panu Prezydentowi Lublina osobiście dnia 9 sierpnia 2012 r.). Chociaż informacji z lubelskiego Urzędu Miasta nie było, to jednak projekt dnia 12 sierpnia 2016 r. zamieszczono na stronach internetowych Rządowego Centrum Legislacji




Pod pozorem ulżenia wielu ludziom, od których teraz żąda się czasami (bardzo) wysokich opłat za użytkowanie wieczyste, resort pana ministra Andrzeja Adamczyka szykuje prezent dla spółdzielczych bonzów oraz problemy dla masy Polaków oraz rządzących (np.: zalew sądów masą pozwów, bitwy między ludźmi z różnych budynków lub spółdzielni mieszkaniowych, być może nawet ewentualna odpowiedzialność Ministra przed Trybunałem Stanu). Temu knotowi prawnemu i związanym z nim problemom poświęcam wpisy na stronach internetowych "Ratujmy Grynty"

Być może uda mi się dodać dalsze materiały (choć trudno jest łączyć trud codzienności z ratowaniem Polaków przez zaborczością spółdzielczych bonzów, których wspiera się nawet projektami ustawowymi). Jestem zaskoczony takim obrotem sprawy - proponuję pytać "u źródła", np. u pani "Halinki" (jak pracującą nad tymże projektem w Ministerstwie nazywa się panią Marię Skórę - numer telefonu: +48 22 522 51 57) lub na wyższych szczeblach hierarchii w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa.
Odnośny knot prawny, który ośmielono się nazwać "projektem ustawy", jest tak bardzo marny, że aż żal serce ściska. By to stwierdzić, wystarczy lektura artykułu 1 (w którym autor używa różnych pojęć: "własność" - "współwłasność", "użytkowanie wieczyste" - "współużytkowanie wieczyste"). Potem jest jeszcze gorzej. Prejektodawcy (a służby specjalne powinny ustalić rzeczywistego autora) okazali prawdziwą pogardę dla prawa własności - własność w księgach wieczystych ma być wpisywana na "zaświadczenie" (a nie na podstawie decyzji lub innego władczego aktu stosowania prawa), ale za to rozstrzygnięcia (zapewne decyzje administracyjne) miałyby być wydawane w sprawie możliwości jednorazowego uiszczenia opłaty przekształceniowej.
Może dochodzić do kuriozalnych sytuacji - np. przez wzmocnienie odcięcia od drogi publicznej osób urzędowych; nie tylko na niższych stanowiskach, ale również na stanowiskach kluczowych dla Państwa - podobno prywatne mieszkania w blokach mają: Pan Prezydent RP oraz Minister Obrony Narodowej. Wyobraźmy sobie jakiegoś ministra lub innego wyższej rngi urzędnika, który skacze przez płot (postawiony wokół jego bloku przez jakichś cwaniaczków, domagających się harczu) w celu dostania się do pracy - np. w dniu przyjmowania zagranicznej delegacji.
Na lubelskim osiedlu Nałkowskich (zdominowanym przez SM Nałkowskich), gdzie mieszkam, bez dostępu do drogi publicznej są dwa miejskie przedszkola oraz (od strony używanych wejść) szkoła podstawowa i gimnazjum - we wszystkich tych placówkach oświatowych organizowane są lokale wyborcze w różnych wyborach.
Ile siedzib lokali wyborczych w skali ogólnopolskiej pozbawionych jest już teraz dostępu do drogi publicznej, a zostanie jeszcze bardziej, jeśli resortowi pana ministra Adamczyka uda się "numer" z przepchnięciem odnośnego projektu ustawy (nr UD75)? Zakładam, że nawet w Krajowym Biurze Wyborczym nie mają informacji na ten temat.
Z wyrazami szacunku oraz podziękowaniem dla Pana Redaktora za dotychczasowe zainteresowanie tematem,
Janusz Polanowski
- - -
P.S.:
1. Moje dane kontaktowe (proszę nie upubliczniać):

...
2. Ten list elektroniczny przesyłam - w celu podjęcia stosownych czynności - do wiadomości także innych osób (w tym Pana Wiceministra Bartosza Marczuka), RCL i CBA oraz do innych mediów (poza "Przeglądem") - być może ktoś wreszcie zainteresuje się ogólnopolską aferą gruntową, która może zostać "zacementowana" wprowadzeniem nowego feudalizmu przez resort pana ministra Andrzeja Adamczyka. Proszę o zrozumienie - za takim krokiem przemawia powaga sytuacji.

czwartek, 1 września 2016

Czy na drodze spotkasz zbója?

Wielu ludzi może się zastanawiać nad tym, dlaczego tak bardzo ważny jest dostęp do drogi publicznej. Zajmijmy się więc tym zagadnieniem.

Prawnik może wskazywać na niejedno opracowanie oraz na przepisy Kodeksu cywilnego (KC) - szczególnie na jego artykuł 285 i następne (zwłaszcza do artykułu 295 KC) oraz na art. 145 KC (dotyczący służebności drogi koniecznej). Czasami przydaje się zgłębianie takich zagadnień również osobom bez wykształcenia prawniczego. Spróbujmy jednak przedstawić dostęp do drogi publicznej "prosto z mostu" (czyli unikając określeń prawnych i prawniczych).

Najogólniej rzecz biorąc:
Dostęp do drogi publicznej (i to bezpośredni) jest potrzebny dla normalnego życia - żeby uniknąć płacenia haraczy, ciągania po sądach lub spotykania (np. na chodniku przed własnym blokiem) zbója - niekoniecznie widocznego w poniższych przedstawieniach teatralnych, bo rolę ściągającego haracz zbója może pełnić jakaś maszyna (np. podobna do bramki przy wejściu do metra). Jeśli człowiek nie zapłaci haraczu, to nie wyjdzie (np. do sklepu lub do pracy) albo nie wróci do domu.
____________________________________________________________________________

Zobaczmy zbója w akcji.

Oto przykłady przedstawień
pod tytułem Igraszki z diabłem (Hrátky s čertem)
- autorem sztuki był Jan Drda: