sobota, 26 listopada 2016

Wprost ręce opadają

Niemalże każdego dnia trafiam na przykłady fatalnego stanu ksiąg wieczystych (ewidencja gruntów i budynków to temat odrębny).

Do dzisiaj miałem nadzieję, że stajnię Augiasza przypomina jedynie część ksiąg wieczystych, które są prowadzone dla nieruchomości wspólnych (szczególnie ważnych dla wspólnot mieszkaniowych oraz dla właścicieli nieruchomości lokalowych "we wspólnotach mieszkaniowych"). Okazuje się, że opłakany stan bywa także w księgach wieczystych, które są prowadzone dla "pozawspólnotowych" nieruchomości gruntowych (czasami z budynkiem, jako częścią składową gruntu) - i to  w księgach wieczystych bez użytkowania wieczystego.

Związane z nieruchomościami oraz z księgami wieczystymi problemy - często groźne dla obrotu prawnego - mogłyby rozwiązać trzy ministerstwa: Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa oraz Ministerstwo Cyfryzacji; niezbędna jest współpraca tych resortów - między innymi, w zakresie tworzenia prawa.

Naprawdę trudno jest ukazywać (zwłaszcza publicznie) szczegóły - bo to mogłoby zachęcać oszustów do robienia użytku z bagna, jakimi okazuje się spora liczba ksiąg wieczystych (a to jedynie część problemów). Dzwonienie do ministerstw okazuje się nieefektywne; mówi sie o sprawach ważnych dla milionów Polaków, prosi się o zwrócenie uwagi na poważne problemy i zagrożenia - a jakiś utrzymywany przez podatników tuman udaje Greka lub ... trzy po trzy (jakby był zepsutą maszyną, która jest bez gwarancji).

Na co czeka Rada Ministrów? Czyżby dopiero próba sprzedania gmachu rządowego przez jakiegoś kanciarza mogła obudzić Panią Premier oraz jej bezpośrednich Podwładnych? Na osoby zajmujące niższe stanowiska trudno liczyć - bo jeśli trafi się na kogoś myślącego, to ten ma nad sobą ... (proszę wstawić brakujący wyraz, według własnego rozeznania i uznania). A może w końcu ktoś zauważy, jak wielkie straty ponosi sfera budżetowa (Skarb Państwa oraz samorządy terytorialne) z powodu "burdelu na kółkach", jakim okazuje się dziedzina nieruchomości - a przecież grunty to terytorium Polski? Nie chodzi wyłącznie o spółdzielczych bonzów, nie chodzi jedynie o kanciarskie praktyki "szpeców" z różnych "agend" sektora publicznego - to także masa "drobnych cwaniaczków" (być może nawet uważanych za "dobrych ludzi"), którzy "rżną" sferę publiczną, że "aż furczy".